piątek, 28 marca 2014

02. Pierwszy Dzień .


WIECZOREM


- Drogi Pamiętniczku , mam Ci wiele do powiedzenia. Zwłaszcza że poznałam chłopaka , no prawię go nieznam gdyż odrazu musiałam iść.
Niewiem nawed jak on się nazywa. Wiem tylko że miał bląd włosy i piękne zielone oczy.
Pamiętam tylko jego wygląd. Był bardzo przystojny , mam nadzięję że go jeszcze kiedyś zobaczę....

 Wyszłam na korytarz by iść się napić wody.



NASTĘPNEGO DNIA

Angie Moja Guwernantka Wyszła na spacer.


- Violu, Idę na spacer.
-Dobrze , Wróć wcześniej ! Dobrze ?

- Postaram się..

- Hmm.. Ta Angie coś kombinuję... - Zaszeptała , zamyślając.

Violetta poszła za swoją Guwernantką i ją śledziła aż znalazła ,,STUDIO 21''


Weszła do niego i patrzyła na to wszystko z dumieniem.


Ciekawiło ją jak : śpiewają , grają lub tańczą.

A wtedy spotkała ,, Tamtego chłopaka z którym widziała się wczoraj''


- Wiesz co ? , wogule niewiem jak masz na imię ?

- Jestem león , a ty?

- Violetta , miło mi cię poznać. - Odpowiedziała uśmiechając się.

- Bedziesz się tu uczyć , ? - Zapytał

- Nie , nie Ja tu przyszłam bo .. - niedokończyła.

- Śledziłaś Guwernantke? - Otpowiedział zdumiony.

- Skąd wiesz ? może założyłeś mi jakieś mikrofony na karg ? - Roześmiała się.

Nie - śledziłem cię , sobie . - Otpowiedział.


 - No dobra , ja lecę. Może przyjdziesz do tego baru o 16:00 ? - Zapytała dając mu kardkę.

- Hmm. Ok. Noto może się poznamy lepięj . Otpowiedział.

- Ja teraz spróbuje się tu dostać będę mogła.

- Zapiszesz się do studia ? - Zapytał

- Tak , jeśli będę mogła.

Po pobycię w barzę violetta i león poszli do parku , 

Dziewczyna wielę się o nim dowiedziała.
A on o niej.
León zrobił jęj taką niespodziankę...

-Ok to co robimy ? - Zapytała


- Najpierw , zamknij oczy !! - rozkazał
- pomyśl sobie o pięknej łącę i o tylu kwiatach na niej , na tej łącę jesteś ty !! Zrywasz kwiatki i wpinasz sobie w włosy.

Chłopiec , przybliżał się do niej coraz bliżej i bliżej..

















sobota, 22 marca 2014

Martina Stoessel

Teraz was zapoznam z ciekawostkami Martiny Stoessel (Jeśli ktoś niewie ) 


Data urodzenia: 21 marzec 1997,
Hobby: taniec, śpiew, aktorstwo,
Ulubiona gwiazda filmowa : Angelina Jolie,
Ulubiona gwiazda muzyki : Miley Cyrus, Justin Bieber,
Ulubiony film: "Nigdy nie mów nigdy"
Ulubiony kolor: zieleń i fiolet,
Ulubiona potrawa : sznycel z jajkiem sadzonym,
Największa zaleta: solidarność,
Największa wada: pycha,
Najlepsza przyjaciółka: Mercedes Lambre (serialowa Ludmiła),
Coś, bez czego nie może się obejść: różowa szminka.


Rozdział V/Violetta + Tomas - "Robiłaś to dla Fran?"

~•~VIOLETTA~•~

Moja pierwsza, pełna randka! To było coś niesamowitego! Długo się na nią przygotowywałam. Chciałam, by było IDEALNIE. I tak było. Ale tak czy siak i tak nie pomogło mi rozwiązać problemu – wybrać Leona czy Tomasa.

Teraz, ciągle myśle o leónie, i o tym pocałunku.



Leon jest opiekuńczy i mnie rozumie, a Tomas...Tomas jest po prostu naturalny i delikatny, a przynajmniej stara się nim być. Każdy ma swoje zalety, ale i wady. Ale dlaczego muszą walczyć o MNIE? Jestem zwyczajną nastolatką z problemami na swoim poziomie. Szkoła, rodzina...No i tak. MIŁOŚĆ. Pierwsze zakochanie się... Tak, to pierwsze jest szczególnie magiczne. Mama też musiała wcześniej czy później też tak stwierdzić. Nie wiem. Może żadnego nie wybiorę, by nie złamać serca poszkodowanemu?
Z drugiej strony Francesca nadal (jeszcze!) kocha się w Tomasie. A Leon jest wolny. Z opowiadań moich przyjaciółek o nim chodził kiedyś z Ludmiłą. Czyli zerwał z nią dla mnie? Darzę uczuciem i Leona, i Tomasa.



A tak co do randki – była to jedna z moich najpiękniejszych chwil w życiu! Ale najbardziej mi się podobało wtedy, gdy mnie pocałował.
Leon wyglądał trochę smutnego. Zapewne myślał, że mi się to wcale nie pociągało. Tłumię w sobie emocje. W głowie miałam burzę uczuć: szok, szczęście... A z twarzy – szok. Tylko i wyłącznie.
Opowiadałam ze wszelkimi szczegółami Angie, mojej opiekunki, która chciała wszystko wiedzieć.

- I... Pocałował mnie.
- Żartujesz?
- Nie, to nie jakiś dowcip.
- Co wtedy czułaś? Pierwszy całus to coś...Coś niezapomnianego i ekscytującego!
- Szczęście, spokój, szok – Moje oczy się raptownie rozszerzyły.
- Fajnie było?
- Bardzo! Zachowywaliśmy się naturalnie i to było fajne!
- Cieszę się. Dobra, to idę, nie przeszkadzam ci. Jak czegoś potrzebujesz, zawołała mnie. Okej?
- Okej – Uśmiechnęłam się.
Chwilkę rozważałam rożne myśli kłębiące się w mojej głowie, gdy nagle odezwał się dzwonek z mojego telefonu.
Spojrzałam w wyświetlacz. To był Leon.
- Hej – przywitałam się – Coś się stało?
- Nie, nic. Chciałem się ciebie zapytać...
- Tak?
- Czy podobała ci się nasza randka? Bo byłaś trochę przybita.
- Leon, mi się bardzo podobała, tylko mam taki problem, że po prostu czasem tłumię niektóre moje uczucia.
- Aha. Już myślałem, że...
- Co sądziłeś?
- Że coś zrobiłem nie tak i chciałem się przeprosić.
- Ale było świetnie! Mam nadzieję, że kiedyś to powtórzymy! Cześć!
- Pa!
Rozłączyłam się, a potem o dzisiejszym dniu pisałam w swoim sekretnym pamiętniku.
Muszę zapytać się Violetty, dlaczego wczoraj odmówiła z randki. Coś zrobiłem źle? A może to Leon jej coś namieszał w głowie? Trzymałem w ręku telefon i rozważałem: albo zadzwonić do niej, albo zapytać ją wprost? W końcu zrezygnowałem ze dzwonienia i poszedłem prosto do Studia.
Violettę spotkałem na korytarzu. Rozmawiała z Camillą. Ciekawe, gdzie jest Fran?
- Violetta? Możemy porozmawiać?
- Czemu nie? Cami, spotkamy się pod salą do tańca, okej?
- Dobra – Camilla wzięła swoją torbę i znikła na końcu korytarza.
- Coś się stało? - zapytała Violetta.
*Tomas*
- Chciałem cię spytać...dlaczego wtedy odmówiłaś? Robiłaś to dla Fran?
- Njeee... Nie o to chodzi...Ja...No bo... Nie mogłam.
- Dlaczego? - drążyłem temat.
- Violetta? - głos należał do Leona – Znowu cię męczy?
Leon spełniał obowiązki ochroniarza, a nie przyjaciela.
- Nie, sama chcę to załatwić – Violetta wzięła sprawy w swoje ręce.
- Na pewno?
- Na pewno. A teraz chcę pogadać w cztery oczy z Tomasem...
- Okej – Jego spojrzenie było zimne, ale tylko dla mnie. Dla Violi było zawsze otwarte i miłe.
Gdy już odszedł, Violetta zaczęła się tłumaczyć. Mówiła coś o braku wolnego czasu, o tym, że ojciec je nie puści... W końcu nie chciało mi się tego słuchać. Powodem był Leon, a nie brak wolnego czasu.

* * *
Po lekcjach zaczepiła mnie Fran.
- Hej, coś taki ponurak? Jest słoneczko, cieplutko, a ty chodzisz z czarną chmurą nad sobą!
- Szkoda gadać! - machnąłem ręką.
- Ej. Jestem twoją przyjaciółką, nie? Możesz mi mówić o wszystkim!
Gdy przedstawiłem jej dzisiejsze zdarzenie, Francesca powiedziała:
- No, ale woli jego, to nie powinieneś się mieszać. Znajdziesz sobie jeszcze jakaś dziewczynę, chyba, że chcesz wstąpić do zakonu.
- Ty umiesz mnie rozśmieszyć! - parsknąłem śmiechem – Zostaniesz moim rozśmieszaczem, co ty na to?
- Okej, mi to pasuje. Idziemy do Resto?
- Tak, chodźmy - Fran pokiwała głową.

Rozdział IV/ Camila + León - "... A ja wtedy się zbliżyłem i ją pocałowałem"

                ~•~CAMILA~•~

Zauważyłam Fran i Violę po pewnym czasie, gdy rozmawiały przy sali Gregoria.
- Najlepsze są lekcje Angie – powiedziała Violetta.
- Tak, i Beto, chociaż jest trochę dziwny – Fran skrzywiła się.
- Cześć! - przywitałam się z dziewczynami.
- Hej, Cami
- Cześć!
- Wiecie, gdzie jest Maxi? Nigdy nie opuszcza zajęć! Szczególnie z tańca!
- Nie, nie widziałyśmy go. A coś się stało? - zaciekawiła się Fran Oby nie wymyślała kolejnych miłosnych historii!
Powiedział mi, zamierza zrobić kawał Ludmile. Jeszcze nie wiem jaki, ale bardzo chciałam go zobaczyć! - rozejrzałam się po korytarzu.
- Tam jest! - wskazała Violetta.
Maxi stał ukryty za Ludmiłą i miał paczkę tego „świństwa” – paszy dla świń. Wziął garść w rękawiczkę i wsypał jej do torby, która stała przy oknie. Potem pokazywał nam jakieś znaki. Chodziło mu o zadzwonienie do Ludmiły. Wzięłam komórkę z kieszeni spodni i wystukałam numer do Ludmiły. Gdy Ludmiła podeszła do torby, Maxi zdążył uciec.
- Aaaaaa! - wydarła się Ludmiła – Naty! Chodź tu szybko! Naty! Zabiję tego, kto do mnie dzwonił!
Viola i Fran popatrzyły na nią z niepokojem, a ja się uśmiechnęłam i szepnęłam : Mam numer zastrzeżony.
Gdy Ludmiła zniknęła już z Naty, Maxi pochwalił mnie : Dobra robota.
- Nie ma sprawy! Chociaż mogłeś wymyślić coś fajniejszego – puściłam do niego oko. On już wiedział co.
Poszliśmy razem na lekcje Gregoria, który jak zwykle wyżywał się na Tomasie.
* * *
Po lekcjach poszliśmy z Braco, Fran i Maxim do RestoBand'u. Maxi opowiadał o sercowych rozterkach, Fran paplała o Tomasie. Tylko z Braco mogłam trochę pogawędzić. Wtedy przyszedł do nas Luca, brat Francescy i zapytał, co chcemy zamówić.
- Poproszę sok z pomarańczy – powiedziała Fran.
- Ja wodę truskawkową – poprosiłam.
Chłopcy zamówili koktajl ananasowy. Potem, gdy Luca przyszedł do nas z napojami zaprosił:
- Jeśli chcecie, możecie...
- Nie, Luca – zawołała Fran – Nie będziesz na nas zarabiał!
- Francesca, smettila!
- No! In primo luogo, stai dicendo che non devoandare al College 21 e ora si vuole noi a cantare! E può fare soldi su soldi! - krzyknęła Francesca po włosku.
- Non gridare Fran! Le persone guardano! Spaventando i miei clienti!
- E 'una buona cosa!
Luca prychnął i wziął pieniądze za napoje. Nigdy nie rozumiałam kłótni Fran i Lucy; co z tego, że są po włosku, nie ogarniam o jakie głupoty się kłócą! Nagle mignęła mi zza futryny sylwetka Violetty. Ciekawe dokąd idzie? Nie weszła do Resto, może idzie do parku?
*Leon*
Poszedłem z Violą do parku. Dzisiaj miała być nasza pierwsza „randka”, ale nazywana przez mojego ojca randewu. Z nim zawsze jestem szczery, jest nie tylko moim rodzicem, ale i przyjacielem.
Usiedliśmy na pierwszej lepszej ławce i chowając kwiaty za plecami, zapytałem:
- Jakie kwiaty lubisz?



- Lilie, coś w tym rodzaju – odpowiedziała zmieszana i ukradkowo patrzyła na jedną schowaną rękę.
- To dobrze wybrałem! - zawołałem, uśmiechając się do Violetty. Podarowałem jej kwiaty, a ona wyjąkała „Nie trzeba było”.
- Eee tam. Mogłem wziąć inne kwiaty, ale chciałem ci zrobić przyjemność i kupiłem lilie, które uwielbiasz.
- Dziękuję... Bardzo ładnie pachną. Postawię sobie w pokoju.
Później gadaliśmy o najrozmaitszych rzeczach, gdy nagle Violetta zauważyła łabędzia przepływającego koło stawu.
- Zobacz, jaki ładny. Łabędzie to piękne stworzenia. Trochę o nim czytałam. Wiążą się...
- ...na całe życie? Moja matka uwielbia te ptaki – dokończyłem.
- Och, ja też!
Violetta spojrzała na pobliskie drzewo. Odwróciłem się, by zobaczyć, co tam jest. Później, gdy się okazało, że nic, spytałem:
- Czy coś...?
- Nie, nic...-pokręciła głową.
Wiedziałem, że coś jest nie halo, ale wolałem tego nie drążyć.
- Zamknij oczy – poprosiłem.
- Po co? - przechyliła trochę głowę w lewo, uśmiechając się przy tym.
- Bo proszę – odpowiedziałem stanowczo.
- Okej – Violetta posłusznie zamknęła oczy.
- Wyobraź sobie kogoś, kto zawsze się słucha.
Dziewczyna pokiwała głową, dając znak, żeby kontynuował.
- I jest przy tobie...
Czekała na ciąg dalszy, a ja wtedy się zbliżyłem i ją pocałowałem. Pocałunek nie należał do najkrótszych, ale też nie dla burzliwych. Był – po prostu. Violetta mnie na szczęście nie odrzuciła – jakie to miłe uczucie! A jednak czuje to samo, co ja do niej!
Dziewczyna była widocznie zmieszana zaistniałym zajściem i kurczowo trzymała swój pamiętnik.
- Chciałabyś popływać łódką? - zaproponowałem.
- Tak, czemu nie? A na dzisiaj to wszystko zaplanowałeś?
- Pokiwałem głową, a Viola stwierdziła, że ciągle ją zaskakuję. To było trochę prawdą.
Dzień spędziliśmy bardzo przyjemnie. Śmialiśmy się z siebie i wygłupialiśmy. Nie obowiązywały żadne zasady. Ta randka była jedna z najlepszych! A najbardziej cieszyłem się z tego, że zdołałem zrobić to, co od kilku miesięcy chciałem dokonać. Chociaż Viola niezbyt była rozpromieniona. Jutro się jej o to zapytam. Może wcale jej się to nie podobało?


01. Nowa Znajomość


Niedawno w samolocie poznałam pewnego chłopaka. Może słowo "poznałam" nie odnosi się dokładnie do sytuacji, ale zamieniłam z nim kilak słów, gdy szukałam wody by się napić. Potem poszłam do swojego miejsca, by odnieść pamiętnik. Gdy wróciłam, nieznajomy uciekł ode mnie jak oparzony, mówił coś o swojej narzeczonej. Myślałam, że mu się podobam. Cały czas rozprawiał o moich oczach. Oprócz tego mnie podrywał. Czy popełniłam jakąś gafę?

- Violetto, lądujemy - powiedziała moja guwernantka.
- Już, już - Zamknęłam pamiętnik, któremu powierzałam aktualnie dziwną sytuację z nowo poznanym.

 ~•~ LEÓN ~•~
Dzisiaj nie miałem zajęć w Studiu, więc bardzo się nudziłem. Andres był zajęty; zaprosił na randkę kolejną dziewczynę. Nigdy nie podzielałem sposobu, w jaki zmienia dziewczyny. Zbyt szybko się zakochuje, a potem nie ma siły kontynuować tego związku.

Usiadłem na najbliższej ławce. Pokryta była farbą w kolorze mahoniu. Przez ramie miałem przewieszoną akustyczną gitarę. Naszła mnie ochota na poszarpanie jej strun. Prawą stopę poniosłem tak, by pięta była w powietrzu. Chwyciłem instrument i zagrałem pierwsze dźwięki.

Entre dos mundos
hoy me está latiendo el corazón ...
Uno es seguro, adrenalina
El otro sin control..
Es como tener dos vidas o más...
Uno me da el agua y el otro el aire...
Yo quiero mezclar
¿ por qué no juntar..?
Mis dos pasiones en un solo lugar..!!
Oh! Oh! oh! oh! oh! oh! oh! oh
Oyélo en mi voz...
Entre dos mundos voy..!!
Oh! Oh! oh! oh! oh! oh! oh! oh


Usłyszałem dźwięk złamanej gałęzi. Spojrzałem na krzak dzikiej róży. Z drugiego końca wystawał kawałęk kwiecistego materiału. Skończyłem refren i odłożyłem gitarę.

- Wiem, że tam jesteś - odparłem głośno.

Nieznajoma wstała, oprawiając sukienkę. okazała się być piękną młodą dziewczyną. Może nawet w moim wieku. Na opaloną twarz spadały kasztanowe włosy. Czekoladowe oczy spojrzały na mnie ze strachem.

- W-wybacz... ja..ja już pójdę - wyjąkała. Już miała iść, ale ją zatrzymałem.
- Poczekaj!
- Sorry, muszę lecieć. Będą się o mnie niepokoić - odparła i pobiegła.
-Nawet nie znam twojego imienia - wyszeptałem.
 _______________________________

ALEXANDRA RUSSO

Mam nadzięję że 1 rozdziałik się podoba jutro napisze 2 :)

00.Prolog

Znowu jestem w samolocie, tym razem lecimy do Argentyny. Mój tata, german, jest inżynierem z milionami w banku, wiec musi dużo podróżować. A ja razem z nim.

 Wyjeżdżamy z Madrytu, miasta, w którym wiele przeżyłam. hobby, wspomnienia, i pierwsza miłość... ach, Poco. Pamiętam jego rozchwiane, ciemne włosy i piękne niebieskie oczy. Co prawda, nigdy z nim nie gadałam, ale za to go obserwowałam, dzień w dzień. Lubił czytać komiksy i słuchać muzyki. Często zakładał swoje ulubione Nike, w kolorze czarno-zielonym. On był jedyny w swoim rodzaju, uważałam go za księcia z bajki.

Ale ten rozdział w moim życiu się już skończył. Wraz z przyjazdem do Buenos Aires, rozpoczęłam nowy okres. Swój stary pamiętnik spakowałam do bagażnika, a wraz z nim dawne urazy i nierealne marzenia.

Buenos Aires. Miasto mojego przyjścia na świat. Miasto, gdzie żyła moja mama. Niewiele mam wspomnień z nią zwianych, ale często do nich wracam, gdy jestem smutna czy zagubiona. Była słynna piosenkarką, jej kariera była na skalę światową. Miała wyćwiczony głos, którym mogła poruszać serca ludzi. Zawsze witała mnie z uśmiechem ma twarzy po swoich tournee. Wszystko układało się cukierkowo, gdyby nie wypadek samochodowy, w którym zginęła. Wtedy miałam 5 lat, po tym zdarzeniu często płakałam. Ale nie powinnam o tym myśleć, łatwo się rozklejam.

 Wytarłam małą łzę , która spływała mi po policzku.

 - Violetto, zaraz lądujemy - oznajmiła Angie.

 Schowałam pamiętnik do małej, Pastelowej torby i czekałam, aż wylądujemy. Wyjrzałam przez okno. Widok chmur wcale na mnie dobrze nie podziałał. I jeszcze te turbulencje! Czułam, jak wiatr igra z naszym samolotem, niczym z papieru. a co, jeśli się rozbijemy? Ja nie chcę umierać! Nie miałam nigdy chłopaka, a co dopiero pieska!

W strachu wstałam z krzesła, i "podzieliłam się" moimi wyznaniami z ludźmi, którzy patrzyli na mnie jak na wariatkę.

- Ja nie chcę umierać! - wołała, jednak mój tata mnie ciszył. Z trudem.

Oto nowy blog na temat , Pamiętnika Violetty


                                    Witajcie!!


Oto nowy , blog o pamiętniku violetty, na którym będę pisać wymyślone historie. Mam nadzieję że wam się                                                                                 spodoba